Remis na miarę zwycięstwa. Pozostał ostatni kro(cze)k do I ligi (relacja)

azs-uz-logo-50x50Sobotni szlagier sezonu nie zawiódł nikogo, kto pojawił się w murach świdnickiej hali. Tego meczu oczekiwali wszyscy. Dramatyczne zwroty akcji, bolesne kontuzje oraz nerwowość to namiastka tego, co działo się w ostatnim spotkaniu wyjazdowym piłkarzy ręcznych.

ŚKPR Świdnica - KU AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego

Z pierwszym gwizdkiem lepiej rozpoczęli goście. W 7. minucie ŚKPR prowadzony przez trenera Grzegorza Garbacza prowadził 5:3. Niestrudzony zespół akademików "złapał" tempo gospodarzy i kilka minut później zbudował dwubramkową przewagę 5:7. Kolejne akcje kończyły się powodzeniem, dzięki temu trener Bronisław Maly mógł z dumą patrzeć na swoich wychowanków. Na 7 minut przed zakończeniem pierwszej odsłony biało-zieloni prowadzili aż 4 bramkami. To najwyższe prowadzenie w całym meczu. Niestety, kilka błędów zielonogórzan skrupulatnie wykorzystali świdniczanie i po 30 minutach gry tablica wskazywała już tylko 12:11 na korzyść reprezentacji lubuskiego.

Pierwsze 10 minut drugiej połowy to wyrównana gra obydwu zespołów. Rywale pilnowali się nawzajem, aby nie dać odskoczyć przeciwnikowi. Prawdziwy horror rozpoczął się 20 minut przed końcem. Nie dość, że AZS stracił prowadzenie, to kontuzji doznał playmaker Alan Raczkowiak. Upadek wskazywał na to, że nie ma szans na powrót naszego czołowego zawodnika. Oznaczony numerem 13, po kilku minutach obfitego mrożenia lodem "wykuśtykał" na boisko i poprowadził grę zespołu do samego końca. To zielonogórzanie musieli gonić rywala, to oni czuli presję czasu.

Na parkiecie pojawił się po raz pierwszy w tym sezonie trener miejscowych Grzegorz Garbacz. Mam wrażenie, że w ten dzień na boisko mógł wybiec sam trener akademików. Emocje i adrenalina udzielała się wszystkim. Świdniczanie nie myśleli o tym aby oddać Nam remis. Dla nich liczyło się tylko zwycięstwo. Gdy zegar wskazywał 27 sekund do końca, a tablica wskazywała jedno oczko przewagi gospodarzy to sprawy w swoje ręce wziął Jędrzej Zieniewicz.

19-letni zielonogórzanin odpalił z biodra taką rakietę, że powędrowała prosto do siatki Tomasza Wasilewicza. Po ostatni rzut w tym meczu wybrał się sam grający szkoleniowiec świdniczan ale rewelacyjnie zatrzymał go Marek Kwiatkowski. To koniec! Syrena wybrzmiała. Mecz zakończył się remisem, jakże cennym dla zielonogórzan 24:24.

Trzeba podkreślić, że dwa zespoły KU AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego i ŚKPR Świdnica zdominowali tegoroczne rozgrywki II ligi. To między Nimi toczy się walka o bezpośredni awans do I ligi. Przed ostatnią kolejką na tronie lidera pozostaje ekipa Uniwersytetu Zielonogórskiego. Aby zakończyć rozgrywki z koroną na głowie, zielonogórzanie muszą rozprawić się w najbliższą sobotę z UKS Dziewiątką Legnica.

plakat reczna1

Zawodnicy wrócili ze Świdnicy bardzo poobijani. Otrzymaliśmy informację, iż Alan Raczkowiak ma podejrzenie poważnego skręcenia stawu skokowego, wciąż kontuzjowany jest Mariusz Rogoziński oraz Marcin Jaśkowski. Podczas ostatniego spotkania bark wybił Kamil Gessner.

"W tym tygodniu będziemy ciężko pracować, aby postawić obolałych na nogi. Nie lekceważymy w żaden sposób rywala. Chcemy to wygrać i postawić kropkę nad i. Będzie Nam bardzo miło, jak zielonogórscy kibice licznie wesprą Nas w tym ostatnim meczu po marzenia" - mówi trener Bronisław Maly

O awans do I ligi zielonogórzanie zagrają w najbliższą sobotę, 29 kwietnia o godzinie 18:00 w hali Uniwersytetu Zielonogórskiego, przy ul. Profesora Szafrana 6. Organizatorzy zapewniają liczne atrakcje oraz konkursy. Serdecznie zapraszamy. Wstęp wolny!

Dodatkowe informacje