Coś się kończy, coś zaczyna!

azs-uz-logo-50x50Brama do inauguracyjnego zwycięstwa akademików została otwarta! W sobotnim spotkaniu szczypiorniści KU AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego pokonali przed własną publiczością wicelidera pierwszoligowej tabeli KSSPR Końskie 26:25.

Tak emocjonującego starcia dawno nie widzieliśmy w naszym mieście. Biało-zieloni pod dowództwem Bronisława Maly i Mariusza Kwiatkowskiego koncertowo rozbili wicelidera rozgrywek przed własną publicznością. Rozstrzygająca losy spotkania bramka padła kilka sekund przed końcową syreną.

To był dobry dzień - na wyżyny wznieśli się!
Ta sobota z pewnością była udana dla graczy z Zielonej Góry. Swoję grę wznieśli na wyższy poziom, udowadniając wszystkim, że stać ich na wiele. Gospodarze wyszli na parkiet w pełni skoncentrowani i zmobilizowani do walki. Od początku prezentowali się z dobrej strony zarówno w obronie, jak i ataku. Przez dłuższy czas pierwszej odsłony to oni narzucali i dyktowali warunki na parkiecie. Przyjezdni na krok nie odpuszczali, dlatego wynik oscylował w przedziale 1-2 bramek przewagi. Miejscowi schodzili na przerwę z 1 oczkiem zaliczki, wygrywając 15:14.

Siłę masz, o zwycięstwo grasz!
Pierwsze minuty drugiej odsłony również układały się po myśli reprezentacji Uniwersytetu Zielonogórskiego. Niestety nadszedł kryzys i w najgorszym momencie tablica wskazywała rezultat 20:23. W tej chwili zawodnicy "otrząsnęli się", jednak odrobienie straty nie należało do łatwych. Klub z województwa świętokrzyskiego dość skrupulatnie pilnował wypracowanej przewagi. Na szczęście determinacja i walka do końca sprawiły, iż AZS doprowadził do remisu. Zmagania rozpoczęły się od nowa!

Ostatnie minuty, spadały z nóg buty...
Kto nie przyszedł na halę, ma czego żałować. Końcowe akcje sięgały zenitu, a kibice zaczęli dawać z siebie maksimum. Bramki padały zarówno z jednej jak i drugiej strony. Panowały tam niebywałe emocje. Żaden z zespołów nie był w stanie zbudować jakiejkolwiek przewagi. Kilkanaście sekund przed końcem piłka należała do akademików. O czas poprosił sztab szkoleniowy z Zielonej Góry. Gdy szczypiorniści powracali na parkiet, licznie zgromadzeni kibice wstali z miejsc i zaczęli rytmicznie klaskać w dłonie, tworząc niebywałą "Szkocję". Na 6. sekund przed końcem siłę poczuł Michał Nieradko, który z drugiej linii wpakował piłkę do bramki. Tym samym wynik spotkania został zamknięty. Gospodarze pierwszy raz w tym sezonie poczuli zwycięstwo ... jakże ważne zwycięstwo.

Z radości oszaleli, świętować co mieli.
Triumf nad wiceliderem tabeli był niebywałą sprawą. Kibice długo po ostatnim gwizdku oklaskiwali swoich ulubieńców. Gratulacje i słowa uznania należały się zdecydowanie całemu zespołowi. W tym spotkaniu królem strzelców został Łukasz Łuka, który znacznie napędzał biało-zielonych. Jeden z jego rzutów był tak silny, że bramkarz wpadł razem z piłką do siatki. Świeżutkie i nowiutkie bramki na hali kilkakrotnie przetestowali nasi skrzydłowi: Marcin Jaśkowski i Jędrzej Zieniewicz. W niebywały sposób oczko dorzucił również Adam Szarłowicz, którego docelową pozycją jest koło. Nasz obrotowy rozegrał "szybki środek" i popędził pierwszy do ataku. Zdeterminowany do rzutu wyskoczył z linii 9. metra i grzmotnął do bramki.

To już historia, jednak pozostaje euforia!
To spotkanie na długo pozostanie w pamięci zawodników, jak i kibiców. Mam nadzieję, że otworzy to nowy rozdział w pierwszoligowej przygodzie akademików i teraz coraz częściej będziemy słyszeć o ich zwycięstwach. Tego im z całego serca życzę! W końcu taka kolej rzeczy, że "coś się kończy, a coś zaczyna"...

KU AZS UZ Zielona Góra - KSSPR Końskie 26:25 (15:14)

Zdjęcia z meczu - kliknij tutaj

Dodatkowe informacje